2014-10-17

targ w Dali

Uwielbiam targowiska, zwłaszcza w Chinach. To okazja do poznania danego miejsca "od kuchni". Wiem, co jest sprzedawane na targu, więc wiem, czego powinnam spróbować w knajpie, bo jest sezon. Zawsze zobaczę ileś tam zupełnie nowych produktów spożywczych, albo różny sposób sprzedawania. Odkąd stałam się kunminką, zwykłam wszystko kupować na kilogramy. W Dali to nie działa - wszystko jest sprzedawane na jiny, czyli półkilogramy. Pierwszy raz widziałam na targu świeże tykwy oprócz tych ususzonych. U nas też sprzedaje się kwiaty dyni, ale za to zawsze bez łodyg, które jednak w Dali się chętnie jada. A jeszcze staruszki odziane w tradycyjne stroje, tak rzadkie już w Kunmingu...

PS. Zdjęcia dzięki uprzejmości Turkusowej Cioci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.