2014-04-11

Mao wiecznie żywy

Niespecjalnie lubię sprzątać. Wychodzę z założenia, że dom jest dla mnie, a nie ja dla domu. Uczulenie na kurz, które sprawia, że podczas ścierania kurzu, odkurzania itp. (a także wiele godzin później) kicham nieprzytomnie, a z nosa przypominam renifera Rudolfa, też nie pomaga. Istnieje jednak czynność okołoporządkowa, którą uwielbiam, i to od dzieciństwa. Jest to porządkowanie kuferków, szuflad, torebek i tym podobnych. Wyciąganie tych wszystkich świstków, guzików nie do pary, dawno zapomnianych rachunków, listów i grosików ma w sobie coś z szukania skarbów. Dlatego, chociaż krzyczałam na ZB, że okropnie zapuścił mieszkanie i że w ogóle nie wie, co gdzie jest, chętnie uporządkowałam ten cały syf za niego. Poza całą masą innych skarbów znalazłam również brosze/zapinki, które pamiętają bardzo złe czasy. Czasy, kiedy za brak Mao w mankiecie czy klapie można było trafić do ciupy. Kiedy każdy musiał się pochwalić takimi cosiami:
Kiedy pokazałam znalezisko ZB, zapytał, skąd to, u diabła, wytrzasnęłam. Kiedy usłyszał, że to jego własne "skarby", powiedział, że w sumie cieszy się, że tego nie wyrzucił. Dobrze co jakiś czas przypominać sobie dawne czasy, żeby za bardzo nie narzekać na teraźniejszość...

2 komentarze:

  1. Anonimowy11/4/14 14:28

    Oj tak...
    Swoja droga dobrze, ze tak sie uzupelniacie! :-)
    Kiara

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jest ze mną ... uwielbiam wiosenne "porządki" i odnajdywać dzięki nim zapomniane pamiątki.

    Coś w tym jest. Z wiosną nadchodzi nie tylko odnowa przyrody, ale i naszych wspomnień, do których lubię powracać po latach.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.