2013-12-27

chińskie dzwony 編鐘

Dawno temu, w odległej galaktyce, uczęszczałam do szkoły muzycznej. Nie był to przybytek miły mojemu sercu, choć muszę powiedzieć, że mimo wszystko sporo się tam jednak nauczyłam. Zupełnie jednak nie przypuszczałam, że cokolwiek z elementarnego wykształcenia muzycznego przyda mi się przy okazji wycieczki do Zbudowanej Wody, czyli maleńkiej mieściny na krańcu Yunnanu.
Jednym z przedmiotów w szkole muzycznej była historia muzyki, gdzie pani, która nigdy nawet nie słyszała muzyki etnicznej dalekich krajów (to było przed pojawieniem się Youtube), próbowała nam o tej muzyce opowiedzieć. Opowiadała między innymi o Chinach, o ceremonialnej muzyce i instrumentach. Dlatego wiedziałam, co to takiego i jak owego dziwa używać:
Nie było niestety w okolicy młoteczka do klepania w bezsercowe dzwony; zresztą, gdybym nawet jakiś znalazła, pewnie Chińczycy nie pozwoliliby mi niszczyć równowagi we wszechświecie bezmyślnym dzwonieniem. Bo dzwonienie może brzmieć wspaniale, ale nie jest łatwe. Zresztą zobaczcie sami:
Tak więc po leciusieńkim wyklepaniu kurek trzech zostawiłam dzwony ze Świątyni Konfucjusza w Zbudowanej Wodzie w świętym spokoju. Inna rzecz, że chętnie bym się dorwała do tego instrumentu na dłużej...
A jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o samych chińskich dzwonach, to polecam ten artykuł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.