2010-11-29

Azjaci 2

Dzisiaj zostalam rozbrojona jeszcze bardziej. 
Mam znajomego Japonczyka - jego imie w tlumaczeniu na polski to Naprawde Tez. Wystepowalismy razem w telewizji, stad sie znamy; poza tym studiuje na sasiednim uniwerku ten sam kierunek, wiec jest ta nic porozumienia. Od jakiegos czasu bezskutecznie probowalismy sie umowic na jakies zarcie; zawsze ktoremus cos wypadalo. Tym razem wreszcie sie udalo. Przeczuwalam, ze na pewno splata mi jakiegos figla, wiec na wszelki wypadek umowilam sie z Motylem, ze pojdziemy we dwojke. Uff! Moge sobie wreczyc nagrode Nobla. Naprawde Tez przyprowadzil kolege, imienia nie pomne, tez sushi. Jak sie okazalo, przyprowadzil go w bardzo konkretnym celu.
"Maly Tajfunie, on jest bardzo madry, w Japonii byl reporterem, pracowal w gazecie, lubi czytac, wszystko wie i NIE MA DZIEWCZYNY!!! No popatrz, jaka wspaniala okazja". Japonczyk obok tak samo zazenowany jak ja, na wszelki wypadek przestal sie do mnie odzywac, zebym aby nie miala szans go polubic, absolutnie. Zjedlismy we czworke obiad - Naprawde Tez jak zawodowa swatka znajdowal kolejne punkty wspolne miedzy Japonczykiem i mna:  no wiec oboje uczymy sie chinskiego i oboje nie mamy partnerow, tak? No to swietnie! Na co jeszcze czekamy?! Wymienmy sie numerami telefonow. Naciskany mocno Japonczyk w koncu sie wykrecil mowiac, ze nie wzial ze soba komorki. Ja tez powiedzialam, ze kiedys, w blizej nieokreslonej przyszlosci jeszcze bedzie okazja... 
Biedny Japonczyk. Wystawiony na pastwe dwoch Europejek, ktore trudno nazwac zamknietymi w sobie, oraz na pastwe Naprawde Tez, ktory usilnie stara sie znalezc mu babe - naprawde znalazl sie w potrzasku... 
Jestem przyzwyczajona, ze kobiety dla mojego wlasnego dobra mi przedstawiaja swoich znajomych, bylych, synow - whatever. Takie swaty to po raz pierwszy......

2010-11-24

Azjaci

Ostatnio mnie rozbrajaja.
Przypadek numer jeden: tesciowa mnie lubi i chce, zebym byla synowa. Kilka randek, sympatia, powazna rozmowa. Sluchaj. Podobasz mi sie. Mamy wspolny jezyk, a i te roznice kulturowe nie takie duze. Potrafimy sie dobrze bawic, dogadac na kazdy temat. Ale widzisz, ja juz sie prawie zakochalem, a to niedobrze, bo Ty nie masz jeszcze planow na zycie, a ja to sobie wszystko musze szczegolowo zaplanowac. No bo jak Ty to sobie wyobrazasz? Do Polski z Toba nie pojade, bo stracilbym prace, a w Polsce przeciez nikt mnie nie zatrudni. Ty tutaj nie zostaniesz. Co? Moglabys zostac? Nie wierze! Przeciez masz rodzicow w Polsce! Aha, ze niby jezdzilabys w odwiedziny? No tak, w sumie racja. Ale to jest strasznie drogie. No wlasnie. Zycie drogie jest, a Ty jeszcze przez dwa lata nie bedziesz miala stalych dochodow. To jak Ty sobie wyobrazasz dzieci? Tuz po urodzeniu to nic, ale przeciez trzeba zarobic na ich studia! Ty wiesz, ile to kosztuje? 
No. Wiec wiesz, bardzo Cie lubie i taka jestes inteligentna i sliczna, ale lepiej sie nie spotykajmy, bo, nie daj Buddo, sie zakocham, a przeciez sama widzisz, ze to w ogole nie ma szans.
Przypadek numer dwa: kumpel, apetyczny i z poczuciem humoru. Znajomosc oscylujaca miedzy flirtem a przyjaznia. Moze nawet taka przez duze P. Siedzimy sobie raz, patrzac na rozgwiezdzone niebo, a on zaczyna. Ze ex go dreczy. Ze najpierw go rzucila (rzucila! mysle sobie. Jest wolny! Dobra nasza! :) ), a teraz do niego wydzwania i mowi, ze za nim teskni, a jemu jest tak ciezko, bo wlasnie zaczela mu sie podobac jedna dziewczyna (czekam na ogniste wyznanie), Chinka (sztylet prosto w serce i jeszcze linijka po lapach), co to sie najpierw przyjaznili, ale ona to taka dla niego dobra (ty draniu, ze mna sie tez przyjaznisz, i co, nie jestem dobra?! grrr......), wiec pojawilo sie i uczucie, no i on nie wie, co ma zrobic... Gadka, szmatka, wszystko bedzie dobrze, musisz wybrac, milosc, pla pla pla... Powoli zbieramy sie, bo akademik maja zamykac, a on na pozegnanie: dlaczego wszystkie dziewczyny nie sa takie jak ty? po prostu zeby sie przyjaznic, a nie jakies flirty, romanse, tfu, cholera... Swietny z ciebie kumpel, Tajfunie!
Przypadek numer trzy: facet zapamietal mnie z pierwszej tury konkursu, wiec gdysmy czekali na autobus kampusowy, zaczal mnie emablowac. Och! masz zielone oczy! A zobacz, ja mam fioletowe (soczewki, znaczy). Dalej pokazuje pawie piorka, (jaka szkoda, ze nie lece na ekhm blondynow) tokuje, tokuje, tokuje, ale nie rozumie wyrazu twarzy sarkastycznej Europejki. Rozumie go za to stojaca obok Wietnamka, dostajaca spazmow. Zniechecil sie dopiero po jakichs dwoch godzinach. Obrazil sie znaczy. I na moj widok z pogardliwym usmieszkiem mowil, ze "te Europejki to calkiem gustu nie maja".......
Przypadek numer cztery: poznany wczoraj. Czarne spodnie, czarna kurtka (och, ach!), spiewa z gitara, dobrze spiewa nawet. Poniewaz w czasie przygotowan do wczorajszego konkursu swietnie sie bawilam z moja Wietnamka Czerwonym Figowcem Bengalskim, niespecjalnie zwracalam uwage. Ale on sie smial z naszych zartow, a to nietypowe u Chinczykow. Potem siadl sobie na oboku, wspolnie komentowalismy wystepy, a jak sie okazalo, ze mamy wspolnego znajomego, to juz w ogole. Probowal mnie poderwac - mile to bylo, naprawde. Ale moj niewyparzony jezyk jest w stanie zniszczyc kazdego. Wiec na stwierdzenie: "a po tym konkursie moze nigdy sie juz nie zobaczymy", zamiast zatrzepotac rzesami i zapytac dramatycznie "i coz z tym poczniemy, ach, na Boga?!", a potem wymienic sie numerami telefonow i zyc dlugo i szczesliwie, powiedzialam, zgodnie z chinskim racjonalizmem: "i tak za daleko mieszkasz. A poza tym: wiesz, jak sie nazywam, wiesz, do jakiej chodze szkoly, na jakim jestem wydziale i nawet na ktorym roku, i jeszcze mamy wspolnego znajomego. Co Ci przeszkadza mnie znalezc? Staraj sie!". I poszlam w sina dal. 
No dobrze. Nie bede juz narzekac na brak powodzenia i postaram sie trzymac jezyk na wodzy. Ale co to za zycie?...

konkurs piosenki

Poniewaz przeszlam do drugiej tury, zazadali zdjecia, kilku slow o sobie i podkladu do piosenki, ktora wykonam. Wykonano. Wczoraj wiec zostalam zawieziona na drugi kampus YNU w Chenggongu (jego lokalizacja jest jeszcze gorsza niz lokalizacja tego ujotowskiego) i wzielam udzial w finale. 
Ludzi duzo, krotkofalowki, ochroniarze, sztuczne kwiaty, plastikowe taboreciki na duzej hali sportowej - normalka. W ramach przygotowan kazali kazdemu wejsc na scene i zaspiewac swoj kawalek, zeby bylo wiadomo, czy z podkladem, mikrofonami i swiatlem nie ma jakichs problemow. 
Zostalam skomplementowana na najwyzszym mozliwym poziomie. Spiewam, spiewam, spiewam. Koncze. Organizatorzy podchodza i pytaja, czy nie mam podkladu BEZ glosu glownej wokalistki. Mowie, ze przeciez im dalam. Oni z uporem maniaka trzymaja sie wersji, ze mnie w ogole nie slychac zza glownego wokalu. Po 20 minutach glupich komentarzy kazalam im puscic sam podklad. Sluchaja, sluchaja... Ty... to rzeczywiscie ona spiewa...
Dysponujac ta wiedza, na wszelki wypadek w trakcie konkursu dali mi niewlasciwy mikrofon, ktory zamienili na wlasciwy dopiero po polowie piosenki... Coz sa w stanie zrobic Chinczycy, zeby nie stracic twarzy: przeciez to niemozliwe, zeby laowai spiewal lepiej niz my... :P 
Po konkursie jury powiedzialo jeszcze, ze obnizali punkty za wyglad. W sensie: kazda dziewczyna powyzej 50 kg byla bez szans. Jestem ciekawa, jak by ocenili Arethe Franklin, Elle Fitzgerald, Ewe Bem, albo chocby chinska 韓紅 Han Hong (Tybetanka, sto kilo zywej wagi, na scenie pojawia sie w dresach)...
No. Wiec zajelam piate miejsce, ale i tak czuje sie, jakbym wygrala. Bedzie nagroda pieniezna. I jeszcze wywiadu udzielilam, o! 

Zhuangzi

Czyli klasyk taoizmu. Mowi o tym, ze zycie to sen i ze nie warto sie nim zbytnio przejmowasc. Marnosc nad marnosciami po prostu. Najbardziej znany z tego kawalka, ze nie wiadomo, czy Zhuangzi sni, ze jest motylem, czy motyl sni, ze jest Zhuangzim. 
Dzis podczas zajec z chinskiej literatury omawialismy m.in. wlasnie tego motyla. Wspollawkowiczka pyta: to w koncu wiesz, czy nie wiesz, czy jestes czlowiekiem, czy motylem? Mowie, ze oczywiscie, ze wiem i ze to widac na pierwszy rzut oka, ze jestem motylem. Na potwierdzenie tej tezy zatrzepotalam dosc gwaltownie. Jako, ze siedze w pierwszej lawce, a nauczyciel nie mogl nie zauwazyc, po prostu sturlal sie on z katedry...

2010-11-21

chińskie supełki 中国结

Lekcja trwa sobie w najlepsze. Świetnie mi idzie, dopóki nauczycielka stoi koło mnie, a jak tylko sobie pójdzie, natychmiast zapominam. Co innego 35-letni śliczny Koreańczyk siedzący rząd za mną. Wiąże supełki szybciej niż ja mówię, a w dodatku trudniejsze niż hafty z Koniakowa. Patrzę na jego łapy jak bochny chleba i mówię, że proszę jeszcze raz, tylko wolniej i że jest zaczepisty (faceci łatwiej robią, co się im każe, jak się doda komplement). Patrzy badawczo, żeby stwierdzić, czy się aby nie natrząsam i mówi konspiracyjnym szeptem: u nas w Korei jak chłopiec chce wiązać węzełki i się bawić w prace ręczne, rodzice i nauczyciele tak długo się z niego nabijają, aż mu przechodzi. Na zawsze. Bo to niemęskie.
Na co nasza tajwańska nauczycielka mówi: a u nas każdy chłopiec się tego uczy, dzięki czemu na Tajwanie panuje pełne równouprawnienie. I jeszcze potrafią gotować...

2010-11-16

沒那麼簡單 to nie takie proste

Na dziś piosenka Żółtego Bursztynka (黄小琥 Huang Xiaohu), mojej obecnie ulubionej tajwańskiej piosenkarki.

没那么简单
to nie takie proste
就能找到 聊得来的伴
ot, znaleźć kogoś, z kim Ci się łatwo dogadać
尤其是在 看过了那么多的背叛
a już najtrudniej, gdy widziałeś tyle zdrad
总是不安 只好强悍
nigdy nie czujesz się bezpiecznie, ale musisz być nieustraszony
谁谋杀了我的浪漫
ciekawam, kto we mnie zabił cały romantyzm……

没那么简单
to nie takie proste
就能去爱 别的全不看
pokochać i na nic innego nie patrzeć
变得实际 也许好也许坏各一半
jak już się urzeczywistni, na dwoje babka wróżyła - może być i dobrze, i źle
不爱孤单 一久也习惯
nie kochasz samotności, ale po jakimś czasie da się przywyknąć
不用担心谁 也不用被谁管
nie musisz się o nikogo martwić i nikt Cię nie sprawdza

感觉快乐就忙东忙西
jesteś szczęśliwy, to robisz, co chcesz
感觉累了就放空自己
jesteś zmęczony - wrzucasz na luz
别人说的话 随便听一听
słuchasz tego, co mówią
自己作决定
ale sam decydujesz
不想拥有太多情绪
masz w nosie humory
一杯红酒配电影
kieliszek wina gdy oglądasz film
在周末晚上 关上了手机
w weekend wyłączasz komórke
舒服窝在沙发里
i wylegujesz się na kanapie

相爱没有那么容易
wzajemna miłość nie jest tak prosta
每个人有他的脾气
każdy ma swoje humory
过了爱作梦的年纪
jak wychodzisz z wieku marzeń
轰轰烈烈不如平静
spektakularne uczucia przestają być tak ważne, jak święty spokój
幸福没有那么容易
szczęście nie jest tak proste
才会特别让人着迷
i właśnie dlatego tak urzeka ludzi
什么都不懂的年纪
kiedy byliśmy tak młodzi, że nic nie rozumieliśmy
曾经最掏心
zaliczyliśmy te motyle w brzuchu
所以最开心 曾经
i dlatego byliśmy szczęśliwi

想念最伤心
i tęsknimy za zranionym sercem
但却最动心 的记忆
które wszak dało nam najbardziej wzruszające wspomnienia

2010-11-13

wycinanki i chinskie supelki

Padlo pytanie, jaki jest cel takich zabaw przedszkolnych. Otoz: ja rowniez nie wiem. Podobno ma to wzbogacic nasza wiedze o chinskiej kulturze. Dlatego my, w wieku 24-45, studenci studiow magisterskich, uczeszczamy na te zajecia jako na obowiazkowe. Obojetnie, czy jestes subtelnym dziewczeciem, czy chlopem z lapami jak bochny chleba, MUSISZ umiec wyciac zabe. Krowe. Mysz. A takze zawiazac nieprawdopodobna ilosc supelkow. 
To nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, ze w porownaniu z innymi zajeciami, te wydaja sie calkiem ciekawe...
PS. Jestem dumna, ze Ling Ling udalo sie rozpoznac, ze to zaba...

2010-11-11

Dzień Singla 光棍節

Tak się uroczo składa, że polski Dzień Niepodległości zbiega się w czasie z chińskim mocno współczesnym Świętem Singla. Datę sobie wybrali bardzo skojarzeniowo: przecież dziś jest 11.11 - takiego nagromadzenia jedynek poza nieszczęsnym listopadem po prostu nie ma. Więc mamy te cztery jedynki przedzielone kropką. A że u Chińczyków świętowanie = obżarstwo (nawet w czasie chińskiego Święta Zmarłych się piknikuje) i tego dnia wymyślono szczególną potrawę ku czci. Są to mianowicie cztery youtiao, które faktycznie są zbliżone do jedynek, plus baozi - chińska nadziewana bułka na parze, która pełni rolę kropki w tej dacie.
No więc mamy to nasze święto. Jesteśmy obżarci, a wieczorem idziemy pić. Ale jeśli jesteśmy kobietami, to tak naprawdę nie powinnyśmy się identyfikować, przynajmniej biorąc pod uwagę chińską nazwę święta: 光棍 to bowiem potoczna nazwa nieżonatego faceta, a nie singla płci dowolnej. W dosłownym tłumaczeniu ten kawaler to po prostu "łysa pała", co dość wymownie pokazuje, co Chińczycy tak naprawdę o singlach myślą...
Kolejnym sposobem świętowania jest szał zakupowy ("skoro nie ma mi kto kupić prezentu, to sam sobie kupię, a co!"), jednak - mimo nieprawdopodobnych promocji - jest on zarezerwowany dla burżujów, a nie ubogich studentek, więc spuśćmy na to zasłonę miłosierdzia.
Swoją drogą, pięknym połączeniem jest święto singla i niepodległości. Niby chodzi o niepodległość niepersonalną, ale... może faktycznie tylko single mogą być naprawdę niepodlegli?...

2010-11-07

wycinanki 剪紙

Jestem mistrzem. Tak przynajmniej twierdzą koledzy, dla których te dziewczyńskie zabawy to czarna magia, a ja im pomagam. Mam czas im pomagać, bo szybko kończę własne prace. Szybko kończę, bo to tak piekielnie nudne i ohydne, że nie ma się co zagłębiać. W skrócie zajęcia polegają na tym, że nauczycielka rysuje wzór do wycinania na tablicy, a my to kopiujemy, wycinamy i naklejamy na gazetę albo do zeszytu (w wypadku ambitniejszych uczniów). Ja nawet nie mam nożyczek, o kleju nie wspominając - wszyscy znają mój ekhm wielki talent plastyczny, prawda?
Ale wymiatam. Kopiowanie jest czymś, na czym się świetnie znam. Oto efekty:

Są to zajęcia OBOWIĄZKOWE na studiach magisterskich z zakresu nauczania języka chińskiego na Yunnańskim Uniwersytecie Pedagogicznym - Yunnan Normal University.

2010-11-02

konkurs wokalny

Tak, znowu sie bede wyglupiac. Tym razem nie wkopali mnie nauczyciele, tylko moj 19letni narzeczony, ktory mnie wpisal na liste i zaciagnal na spotkanie organizacyjne. Na spotkaniu organizacyjnym podzielilismy sie mp3 z akompaniamentem, wylosowalismy kolejnosc i juz mielismy znikac, gdy nauczyciel odpowiedzialny za ten cyrk poprosil, bysmy jeszcze sekunde zostali. Powiedzial:
"W zwiazku z obecnie dosc napieta sytuacja miedzy Chinami a Japonia prosze o zrezygnowanie z wykonywania japonskich piosenek. Poza tym pamietajmy, ze to konkurs wokalny, a nie spotkanie polityczne, wiec prosze o wykonywanie obojetnych politycznie piosenek".
...
No.
***
Bede spiewac moj standard, czyli 美酒加咖啡 Teresy Teng - piosenke alkoholiczno-milosna, ktora kocham.
Moj Wietnamczyk: Nie! Nie te piosenke! Nie pozwalam!
Ja: ??!!
Wietnamczyk: przeciez to jest piosenka prostytutki! (w tekscie jest ewidentna zacheta, to prawda ^.^)
Ja:...nareszcie rozumiem!
Wietnamczyk:??
Ja: rozumiem, dlaczego tak dobrze mi wychodzi...

2010-11-01

woda

Jest cudem. Kiedy jest lato, dodajemy do niej lodu i pijemy, sprzeciwiajac sie chinskiej filozofii, my, nieszczesni barbarzyncy. A kiedy jest zima, grzejemy ja, z luboscia ogrzewajac przemarzniete czlonki.
Nie tutaj.
W prywatnych mieszkaniach zdarzaja sie bojlery, choc norma tych biedniejszych sa wielkie termosy, z ktorymi wedruje sie do punktow zakupu cieplej wody - 25 groszy za litr, a w domu miski, do ktorych te wode sie wlewa.
W akademiku jest zimna woda. Miesiecznie na studenta przypadaja 3 tony zimnej wody gratis, za reszte trzeba placic. Mamy tez kurki z ciepla woda. Ciepla woda jest ogrzewana sposobem mocno tradycyjnym, czyli na dachu znajduje sie zbiornik na wode, ktory w sloneczne dni nagrzewa sie, w zwiazku z czym woda nie jest lodowata. Za te wode trzeba placic. W skrocie: place za to, ze slonce raczylo ogrzac zbiornik na dachu :)
W zwiazku z tym, ze jest zimno, szkola postanowila nam dopomoc, rozdajac darmowe bilety do uczelnianej lazni. Uczelniana laznia, wewnatrz kampusu, jest czynna w godzinach 12.30-17.00. Za mniej wiecej 2 zlote mozna sie kapac w cieplej wodzie tak dlugo, jak dlugo sie chce. Uczelnia rozdala nam bilety - i juz sie prawie ucieszylam! - na 4 wejscia w miesiacu...
Jest tez wyjscie dla zdesperowanych. W drugim, mocno wypasnym akademiku uczelnianym, w ktorym mieszkaja studenci z tych waznych panstw, udostepniono nam jedna lazienke, czynna od 20.30 do 23.00. Mozna przyjsc i liczyc na to, za akurat nikogo nie bedzie w srodku, bo zapisy itp. nie sa mozliwe.
Nie ma tutaj tez ogrzewania. Dla uscislenia: w polnocnych partiach Chin ogrzewanie istnieje. Tutaj jednak wszyscy uwazaja, ze przez te zimne trzy-cztery miesiace mozna po prostu chodzic 24 godziny na dobe w grubych ubraniach. Ja juz zaczelam sypiac w dresie i pod dodatkowym kocem; oduczylam sie tez zdejmowania odziezy wierzchniej po wejsciu do pokoju.
Generalnie jestem przystosowana do zycia w cieplejszych rejonach... Tajwan? :D