2017-02-17

Gliniane koty 瓦猫

Właściwie nie wiadomo, kiedy to się zaczęło. Wiadomo tylko, że podczas gdy w całych Chinach przed drzwiami i bramami stawia się kamienne lwy czy inne bóstwa drzwi dla ochrony przed Złem, w części Yunnanu domostwa bronią koty. W której części? Przede wszystkim w okolicach Kunmingu, Yuxi, Heqingu i Qujingu, czyli raczej Yunnan północny niż południowy. Oczywiście - dziś można na nie natrafić i w innych miejscach, częściej zresztą traktowane są jak ozdoba niż jak duch chroniący dom, a zaklęty w glinie. Tym niemniej w niektórych yijskich wioskach podczas budowy domu nadal "zaprasza" (nie "kupuje"! Zwierzę mogłoby się poczuć urażone i nie wywiązać z obowiązków, bo przecież każdy kot chadza własnymi drogami!) się glinianego kota, po czym kurzą krwią otwiera się mu oczy. Odtąd ma baczenie na nowy dom i wszystkich jego mieszkańców.
Nie są to nasze gliniane słodkie figurynki, z typu kup komplet za pięć złotych i zasłodź połowę rodziny jakimś durnostojem. Yunnańskie gliniane koty są spore i... straszne. Z szeroko rozwartymi paszczami i takimiż oczami wyglądają tyleż przerażająco, co złośliwie. No cóż, mają w końcu odstraszać złe duchy, nie mogą być kjutaśne, prawda?
Tradycja ma się dobrze. Niektóre manufaktury szczycą się pięciopokoleniową tradycją wyrobu naszych kocisk. W sumie sam wyrób nie jest specjalnie skomplikowany: glina idzie na koło garncarskie, po zrobieniu tułowia i szkieletu głowy suszy się dzień lub dwa w yunnańskim słońcu. Gdy już się nie lepi do rąk, można głowę połączyć z tułowiem. A potem - już tylko uszy, mordka itd., ewentualnie napisy na kocim czole czy ozdoby w łapkach. I znów do suszenia, a potem - wypalanie w 1300 stopniach. I już! Jeśli chcecie zobaczyć wyrób tych kotów krok po kroku, zapraszam na tę stronę.

Poza figurkami tworzy się też kocie talerze, miski czy słoje. Swego czasu była to jedyna metoda na przetrwanie "kocich" manufaktur. Kiedy bowiem do Yunnanu wkroczył Postęp z Nowoczesnością, a stare drewniano-gliniane domy zaczęły być zastępowane wieżowcami i blokami, nikt już nie zapraszał kotów do ochrony nowego budynku. Kocia sztuka prawie umarła; dopiero parę lat temu "odkryto" te cokolwiek groteskowe, a przecież urocze figurki. Ponieważ zaś w międzyczasie Yunnańczycy się dorobili i stać ich na bibeloty, koty wróciły do łask - już mniej jako "ochrona", a bardziej jako małe dzieła sztuki.

Dziś można je dostać na licznych straganach z rękodziełem w centrum Kunmingu (m.in. koło sceny Smoczej Chmury, nad Szmaragdowozielonym Jeziorem). Jeśli jednak chcecie zerknąć na rzecz całą u źródła, możecie się wybrać na przykład do Wioski Piecyków 小窑村, gdzie znajdują się główne kunmińskie kocie manufaktury. 


Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kota!

7 komentarzy:

  1. A cóż te kociska trzymają w przednich łapkach ??
    Swoją drogą zawsze podobały mi się nasze Ćmielowskie koty z porcelany, te z lat 60-tych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście osiem trygramów! A ćmielowskich kotów nie znam :(

      Usuń
  2. Takie troszkę podobne do maneki-neko ;-) a 瓦 to w Japonii "dachówka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Chinach też :) Widać, że nawet siedzą na dachówkach. Ale nie chciałam, żeby wyszły z tego "dachowce" czy nawet "dachówkowce", bo jakoś mi nie brzmiało :)

      Usuń
    2. "Dachowce" - moim zdaniem piękna gra słów :-)

      Usuń
    3. "Dachowce" - moim zdaniem piękna gra słów :-)

      Usuń
    4. Piękna, ale jednak trochę wprowadzająca zamieszanie ;)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.