2016-10-01

muszle

Kiedy byłam mała, jeździłam z Rodzicami i Bratem nad morze. Nasze, Bałtyk. Oczywiście budowałam zamki z piasku, skakałam przez fale i taplałam się, aż miałam sine usta z zimna no i oczywiście zbierałam muszelki. Tych wstrętnych czarnych było najwięcej, ale ja wyszukiwałam karbowane, śliczne, jasne. Kilogramami zawoziłam je do Bytomia, a one po drodze się kruszyły, niedobre. Rodzice mówili mi, że tam dawniej mieszkały malutkie stworzonka, a ja po tych opowieściach zawsze z dużym niepokojem podnosiłam muszelki, najpierw sprawdzając, czy aby nic nie ma w środku.
Kiedy byłam starsza (miałam już prawie osiem lat) pojechaliśmy do Włoch. Tam to już nie tylko muszelki, ale i skorupki. Krabowe, wysuszone na wiór, czekały rankiem po wieczornym przypływie. Oplątane glonami, były tak obrzydliwe, że za żadne skarby świata bym paskudztwa nie dotknęła.
A potem pojechałam na Tajwan. Dopiero tam odkryłam kulinarną wartość morskich stworzeń innych niż ryby.
Mam niejasne wrażenie, że teraz też bym na plaży szukała muszelek, ale nie z racji ich piękna, a jednak pysznej zawartości...
Dzięki rozwojowi transportu nawet w Kunmingu mam dostęp do świeżych owoców morza. Są tanie i pyszne. Dziś prosty przepis na muszle - właściwie dowolne, ale lepiej małe niż duże.

Składniki:
  • kilogram muszli
  • główka czosnku
  • duży jak kciuk kawałek imbiru
  • zielona cebulka
  • kieliszek wina/brandy

Wykonanie:
  1. Muszle solidnie płuczemy, najlepiej parę godzin, wymieniając parę razy wodę.
  2. Czosnek rozdziabujemy, imbir kroimy w plasterki albo słupki, cebulkę drobno siekamy.
  3. Na niewielką ilość gorącego oleju wrzucamy przyprawy, a zaraz po nich muszle. Gdy zacznie dymić, dolewamy wino oraz solidną miseczkę wody i dusimy parę minut - aż wszystkie muszle się otworzą, a ich zawartość będzie miała ładny, białoróżowy kolor. TIP: Jeśli jakaś muszla nie chce się otworzyć, to znaczy, że jest nieświeża i trzeba ją wyrzucić.

2 komentarze:

  1. ja je uwielbiam z trawą cytrynową i chilli. Ale na winie to dopiero musza być pycha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pikantnie też jadamy, ale rzadziej - bo jeśli się robi w łagodnym sosie, to potem ten sos można wypić zamiast zupy...

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.