2007-08-26

Lin Hai 林海

Jestem pianistką. Fakt, skończyłam z tym już ładnych parę lat temu, ale kiedy słyszę fortepian, jest mi... dobrze. To znaczy, zależy to oczywiście także od pianisty i utworu, ale sam instrument ma dla mnie duży czar.
Kiedy byłam na Tajwanie, nie szukałam w żadnym wypadku muzyki fortepianowej. Szukałam tradycyjnych instrumentów, więc gdy trafiłam na płytę z obrazkiem 琵琶 (pipa), natychmiast kupiłam. I nagle okazało się, że to nie jest tradycyjna muzyka, tylko New Age, że w ogóle całość skomponował pianista, który zresztą się na tej płycie też pojawia i że jest to niezwykłe przeżycie estetyczne.
Odtąd kiedy tylko miałam pieniądze, wracałam do Fnaca i kupowałam wszystko, co ten pianista nagrał, a co było na półce. Dorobiłam się sześciu płyt: ta z pipą, solowe i z orkiestrą. Dzięki Lin Haiowi, bo tak właśnie się ten artysta nazywa, odkryłam też wiolonczelistę Fan Zong-peia. Obaj są genialni. Ale Lin Hai bardziej :)
Sami zresztą posłuchajcie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.